Czy uważasz, że ważysz za dużo?

niedziela, 27 lutego 2011

Oh my God!

Czy za każdym razem, kiedy wchodzę na tego bloga, by coś światu opublikować, musi być to informacja totalnie okropna? To znaczy - przytyłam do wagi 58 kg. I nie mogę się powstrzymać, by nie jeść. Muszę coś rzuć, często, często, często! Cały czas praktycznie! Aktualnie nic nie jem, ale już mnie kusi, żeby przejść się do kuchni i złapać coś z lodówki, wsunąć do paszczy i w spokoju przeżuć, połknąć i poddać się wyrzutom sumienia.Święty Panie! Potrzebuję psychologa albo wizyty u kosmetyczki, żeby znowu mi zakazała żarcia słodyczy i innych gówien, od których się tyje. Może przejrzę na oczy i zrozumiem, że źle robię opychając się i rozciągając spodnie, które miesiąc temu były na mnie dobre, a teraz nie wchodzą na uda.
Potrzebuję pomocy, naprawdę. Nie poradzę sobie z własną psychiką. Próbowałam schudnąć już miliardy razy i nigdy, ale to nigdy mi to nie wychodziło. No, kiedy gdzieś wyjeżdżam, potrafię się powstrzymać - to zauważyłam. Np. w wakacje na obozie schudłam z 5 kg, bo zabujałam się w jednym kolesiu i w ogóle nie miałam apetytu, poza tym na obozie - jak to na obozie - mnóstwo się chodziło, pływało, biegało, skakało na dyskotekach, wygłupiało i robiło inne rzeczy, spalające mnóstwo kalorii.
Kiedy natomiast pojechałam do sanatorium na miesiąc z najlepszą przyjaciółką, miałam manię zdrowego odżywiania. Nie jadłam mięsa, bo byłam wegetarianką. Nie jadłam słodyczy, czipsów, nic, co m składzie ma wypisane E cośtam cośtam, czyli po prostu konserwanty. Miałam wtedy taką manię, że na stołówce jadłam tylko chleb, ser żółty i piłam herbatę, a z jedzenia i picia, które kupowałam sama, jadłam jedynie kukurydziane chrupki, herbatniki (ale w małych ilościach, bo miały jedno E) i piłam sok pomarańczowy bez cukrów i słodzików. I w sanatorium w miesiąc schudłam z wagi 62 kg do wagi 54 kg, czyli 8 kg. Teraz za to 4 kg przytyłam, jeśli liczyć od wagi przy powrocie z sanatorium, i ważę 58 kg, toteż schudnąć muszę.
Postaram się robić to, co robiłam w sanatorium i może w kimś się zabujać, żeby stracić apetyt? To byłoby dobre, chociaż stan niezakochania w nikim jest całkiem przyjemny. Ale czego się nie robi, żeby zgubić zbędne kilogramy?
Ach, już wyobrażam sobie siebie w wakacje, w kostiumie kąpielowym na plaży na obozie harcerskim, z kochaną przyjaciółką u boku - jestem szczuplutka, ważę jedynie 47 kg, jestem totalnie blada, ale mi to pasuje, ponieważ jestem na tyle zgrabna, że mnie to nie pogrubia, mam długie, brązowe włosy i okulary przeciwsłoneczne na nosie, piękne, długie i zgrabne nogi, płaski brzuch i kształtną pupę :) Wszystko to składa się na Kaśkę idealną.
Dla niewtajemniczonych - owszem, na imię mi Kaśka - wiem, wiem - to imię jak najbardziej mi pasuje, bowiem kojarzy się z grubymi, pyzatymi dziewczątkami, czyli takimi, jak ja.
Żegnam Was, kochani. Ze smutkiem spowodowanym swym cielskiem.
Pa pa.

1 komentarz:

  1. Cześć Kasiu , Chciałam Cię powiadomić, że odpowiedziałam na twoje pytanie. Odpowiedź znajdziesz na: http://wyznania-i-porady-nastolatek.blog.onet.pl/Odpowiedz-na-pytanie-Kasi,2,ID422965107,DA2011-03-05,n

    Pozdrawiam! zakazana.

    OdpowiedzUsuń