Czy uważasz, że ważysz za dużo?

piątek, 4 lutego 2011

Strach

Moja grubość mnie przeraża. Moje zapędy do obżarstwa też. Ostatnio miałam fazę na słodyczę. I to okropną fazę. Jednego dnia kupiłam pięć batonów i pół kilograma ciastek. Ciastka i trzy batony zjadłam tegto samego dnia. Dwa kolejne batony, dnia następnego - w dodatku też dwa talerze kopytek ze śmietaną i cukrem i paczkę herbatników. Kolejnego dnia dwa kawałki jabłecznika, dwa wielkie naleśniki z dżemem i miskę lodów czekoladowych.
Czasem mogę się powstrzymać, kiedy pomyślę "Hej, idiotko. Jak będziesz tak żarła, to ten kumpel z obozu nigdy Cię nie zechce!". Zaczyna mnie wtedy boleć brzuch i zbiera mi się na wymioty. Ale nie wymiotuję. Boję się, że zostanę bulimiczką. Chociaż kilka razy mało co nie skończyło się to palcem w buzi i piekącym kwasem żołądkowym. Ale staram się nie wymiotować nie tylko ze strachu. Też dlatego, że ten kumpel z obozu mnie znienawidzi, na sto procent, jeśli dowie się, że jestem jakąś pieprzoną bulimiczką, chorą psychicznie maniaczką i egoistką, myślącą tylko i wyłącznie o swojej tuszy. Dlatego, że mam 3 miesięczną siostrę i nie chcę jej zepsuć życia. Kto by się chwalił tym, że jego starsza siostra jest psycholką? Dla mojej mamy. I tak jest jej ciężko, bo siostrzyczka często płacze. Dla taty. Obiecał, że pojedziemy razem na niejeden fajny koncert, a kto chce jeździć na koncerty z kimś, kto może wyżygać wodę mineralną. Dla mojej przyjaciółki, która pewnie mnie znienawidzi, kiedy dowie się, jaka ze mnie psycholka. Bo kto by chciał się przyjaźnić z osobą żygającą dalej niż widzącą. Żygającą częściej niż sikającą. Żygającą częściej, niż biorącą wdech. Gdybym nie miała tych osób, już dawno zaczęłabym żygać. Bez względu na strach. Bez względu na piekący ból w gardle. Bez względu na konsekwencje. Należy mi się całożyciowy pobyt w szpiutalu psychiatrycznym. Bo kto normalny chciałby zapalić trawkę? Nikt. Tylko osoba, która boi się żygać. Czyli ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz